Kontakt
Logowanie
Dzisiaj (to jest w niedzielę, 17-tego maja) w pełni i tak do końca otworzyliśmy sezon żeglarski!
I to jak!
Bo jak można lepiej rozpocząć sezon, niż regatami?
Wiemy ... że przynajmniej część żeglarzy z pewną rezerwą podchodzi do "pływania między bojkami". Bo w końcu na tym polegają regaty, prawda ?
Rzeczywiście, pływamy między bojkami - ale za to w jakim towarzystwie! I z jakimi emocjami!
A tych ostatnich - czyli emocji - z całą pewnością dzisiaj nie brakowało!
Od samego rana wiało. Wiało naprawdę mocno, takim klasycznym zegrzyńskim wiatrem z zachodu, spod mostu w Zegrzu. Z reguły w takich warunkach, okolice naszej Przystani pozostają dosyć spokojne - prawdziwe uderzenie wiatru poczujecie dopiero gdy oddalicie się na około sto metrów od brzegu.
Tym razem wiało mocno, i z każdą minutą wiatru było coraz więcej. Sprawdzacie czasem odczyty z naszej stacji pogodowej?
Wiało ponad 10 m/s i tyle pokazywał anemometr w naszej bazie. A na środku jeziora było z całą pewnością więcej!
Linię za którą zaczynało tak naprawdę wiać było wyraźnie widać z brzegu. Tuż przy slipie zaczęła się też budować stroma fala, utrudniająca wodowanie łódek.
Do regat zgłosiły się załogi w klasie Omega, RS Vision i Hobie Cat - przeważnie weterani z zeszlego roku, chociaż nie brakowało też nowicjuszy. Dla osób startujących w klasiew Nautica 450 był to drugi dzień regat - swoje zmagania zaczęli bowiem już w sobotę.
Mało która łódka wypłynęła bez refów - mocy w żaglach było aż nadto. Ci, którzy nie zarefowali się od razu, najczęściej wracali do nas, aby przy brzegu skrócić żagle. I jak się okazało, warto było się zarefować.
Często słyszymy, że sztuką jest pływanie przy słabym wietrze, sztuką jest wykorzystywanie każdego, najdrobniejszego powiewu. Tak samo sztuką jest opanowanie sprzętu w warunkach, jakie mieliśmy na naszych pierwszych regatach - kiedy wiatru było znacznie więcej, niż w typowy zegrzyński weekend. A było więcej. Komisja regatowa zanotowała na akwenie 6Bft!!!
W takich warunkach, każdy zwrot musi być wykonany szybko, sprawnie, z maksymalną prezycją, aby zapewnić bezpieczeństwo załogi i jednocześnie maksymalnie wykorzystać możliwości jachtu. Nie ma miejsca na błędy. Ważna jest idealna współpraca między sternikiem i załogą, czujna praca na balaście, wyczucie możliwości sprzętu.
Każdy błąd może skończyć się wywrotką. Te zreszta zdarzyły się prawie wszystkim startującym.
W tych warunkach, w niedzielę udało się rozegrać tylko jeden wyścig. Ale za to jaki!
Piana, łódki w ślizgu, gwizd wiatru, stroma fala ... A w tym wszystkim zacięta, naprawdę zacięta rywalizacja!
Nic dziwnego, że wygrali faworyci.
W klasie Nautica, która miała okazje ścigać się również w mniej ekstremalnych warnkach w sobotę triumfowała załoga Pawła Nawrockiego.
W klasie Omega, w której startowało najwięcej początkujących niedzielny wyścig ukończyła tylko jedna załoga - na cztery zgłoszone - załoga rodziny Matysiaków, zeszłorocznych mistrzów w klasie RS Vision.
W klasie RS Vision (w której wyścig ukończyły wszystkie załogi!) triumfowała załoga "Kids Forever", weterani Lasera Bahia i zeszłorocznych regat "O Niebieskiego Królika" - Joanna i Piotr Śledzińscy.
W klasie Hobie Cat, w której wyścig ukończyły dwie załogi, wygrali Tomek Morawski i Mateusz Komenda.
Pełne wyniki regat dostępne są tutaj.
Fotorelacja z dzisiejszych zmagań dostępna jest natomiast tutaj.
Bardzo, bardzo serdecznie gratulujemy zwycięzcom ich umiejętności. Gratulujemy też wszystkim, którzy ukończyli wyścigi. Gratulujemy tym, którzy wycofali się wobec trudnych warunków, rozsądnie oceniając swoje możliwości. I wreszcze gratulujemy wszystkim tym, którzy odważyli się podjąć tegoroczne wyzwanie.
Nie było łatwo. Dziękujemy, że byliście dzisiaj z nami - i mamy nadzieję że dobrze się bawiliście.
Do zobaczenia w czerwcu!
Nie może Was zabraknąć na kolejnych regatach!
